Gra o Tron Sezon 3 Odcinek 9. Gra o Tron. Sezon. 3. Odcinek. 9. Robb i Catelyn przybywają do Bliźniaków na ślub. Jon jest wystawiony na próbę, aby zobaczyć, gdzie naprawdę leży jego lojalność. Grupa Brana postanawia się rozdzielić.
Popularne Steve Conrad wybrany showrunnerem “Tales of Dunk and Egg” Zbliżamy się do premiery "Domu Smoka" a HBO rozwija kolejne produkcje osadzone w uniwersum Martina. Steve Conrad został wybrany showrunnerem i głównym scenarzystą serialu "Tales… 1 grudnia 2021, 13:02 Przecieki z planu House of the Dragon – zdjęcia W drugiej połowie kwietnia ruszyły zdjęcia do "House of the Dragons" - spin-offu "Gry o tron", który ma pojawić się w przyszłym roku. Podobnie jak… 10 maja 2021, 17:55 Pierwsze oficjalne zdjęcia z „HOUSE OF THE DRAGON” Kampania promocyjna pierwszego spin-offu „Gry o tron” powoli nabiera tempa. Po serii nieoficjalnych ujęć, które można było znaleźć w sieci, stacja HBO przedstawiła pierwsze promocyjne… 9 maja 2021, 13:49 HBO chce przenieść opowieści o Dunku i Jaju na ekran Jak donosi Variety, HBO pracuje obecnie nad ekranizacją Opowieści z Siedmiu Królestw, cyklu opowiadań George'a Martina osadzonego w Westeros. Bohaterami Opowieści z Siedmiu Królestw… 21 stycznia 2021, 21:21 Paddy Considine oficjalnie jako Viserys Targaryen w spin-offie! W końcu dostaliśmy nowe informacje o "House of the Dragon"! Deadline ogłosiło, że pierwszym pierwszoplanowym aktorem, który dołączył do obsady jest Paddy Considine. Zagra on… 6 października 2020, 13:44
Wiele osób zastanawia się jednak, czy jest jakaś szansa, że będzie 9. sezon "Gry o tron" i czy powstanie kontynuacja serialu. Niestety, nie mamy dobrych wiadomości dla fanów. Nie będzie więcej odcinków "GoT", a premiera ostatniego odcinka nastąpi w poniedziałek, 20 maja 2019 roku o godzinie 3.00 na kanale HBO. Gra o tron: Ostatnia
Czekaliśmy na niego niemal tak długo, jak w Westeros czeka się na zimę, ale w końcu jest. I choć finałowy sezon "Gry o tron" zaczął się spokojnie, nie wątpimy, że to tylko cisza przed burzą. Spoilery. Czego spodziewać się po spotkaniu z dawno niewidzianym przyjacielem? Bez wątpienia emocji i wzruszeń, oczywiście wspominek, ale też bacznego przyglądania się sobie nawzajem, a może nawet pewnego rodzaju nieśmiałości. Z ulubionymi serialami jest podobnie, dlatego po niemal dwuletniej przerwie od "Gry o tron" na nowy odcinek czekaliśmy z ekscytacją i lekko się przy tym denerwując. Co jednak mieli powiedzieć niektórzy z bohaterów? W końcu dla nich rozłąka była często jeszcze dłuższa, w dodatku w pewnych przypadkach poprzednie spotkania bynajmniej nie należały do przyjemnych. Stąd też przybycie do Winterfell Jona z Daenerys i jej armią przebiegało w atmosferze bardziej napiętej niż radosnej, ale tego akurat należało się spodziewać. Ba, ci z was, którzy mają dobrą pamięć (albo odświeżyli sobie niedawno poprzednie sezony), mogli nawet przeżyć małe déjà vu, bo oczywiście nie była to pierwsza wizyta gości z południa na dalekiej północy. Gra o tron – cisza przed burzą w 8. sezonie Podobną zaliczyliśmy na samym początku serialu, gdy wraz z małą Aryą z ekscytacją oglądaliśmy wjeżdżający do Winterfell królewski orszak i to właśnie do tej sceny bezpośrednio nawiązuje otwarcie finałowego sezonu. Będąc tylko jednym z kilku w tym odcinku mrugnięć okiem twórców do widzów, a zarazem przypomnieniem, jak wiele czasu minęło, odkąd po raz pierwszy trafiliśmy do tego świata. Nostalgiczna atmosfera towarzyszyła nam zatem od pierwszych sekund i nie opuściła praktycznie do samego końca, ponieważ dostaliśmy premierę skupioną właśnie w znacznej mierze na wspominaniu i długo oczekiwanych ponownych spotkaniach. I chwała twórcom za to, że sobie na taki początek pozwolili, nie wrzucając nas od razu w środek fabularnej zawieruchy, lecz pozwalając gładko wrócić do serialowych realiów. Powiecie, że to zwykłe marnotrawstwo czasu w tym krótkim sezonie i choć pewnie w wielu innych przypadkach bym się z takim postawieniem sprawy zgodził, tutaj jak najbardziej popieram przyjęte rozwiązanie. Wojnę i jej konsekwencje przecież i tak zaraz dostaniemy, za to okazji, by po prostu spędzić czas z niektórymi bohaterami, możemy już nie mieć. A że w wielu z nich zaszły od ostatniego spotkania ogromne zmiany, to grzechem byłoby nie poświęcić im chociaż kilku wspólnych chwil. Gra o tron sezon 8 – wiele spotkań na początek "Winterfell" zafundowało ich naprawdę sporo, ale nie było oczywiście serialowym odpowiednikiem rodzinnego pikniku. W tych okolicznościach to niemożliwe i naprawdę trudno mi się zdecydować, czy bardziej mam na myśli wiszące nad wszystkimi zagrożenie, czy może jednak chłodne (dosłownie) przyjęcie Matki Smoków na północy. Powiedzmy zatem, że jedno i drugie znalazło tu swoje odbicie, może nie posuwając specjalnie naprzód fabuły, ale dokonując w niej niezbędnych przetasowań przed wielkim starciem. A przede wszystkim przypominając nam, jakie interesy i motywacje kierują poszczególnymi postaciami. Poza mniej i bardziej sympatycznymi spotkaniami, dostaliśmy zatem szybki przegląd towarzyszących najważniejszym bohaterom przeżyć, mieszających się bezpośrednio z westeroską polityką i bieżącymi problemami. Widzieliśmy nie do końca wiedzącą, czego się tu spodziewać Daenerys i zdystansowaną, by nie powiedzieć wrogą Sansę. Była Arya, początkowo z dziecięcym uśmiechem na ustach spoglądająca na bliską sercu przybyłych, potem dostrzegająca, jak się zmienili i jak sama już dawno nie jest zadziorną dziewczynką sprzed lat. No i rzecz jasna Jon, po części tkwiący w różnego rodzaju zależnościach, po części niepotrafiący ukryć emocjonalnego wymiaru swojego powrotu do domu i spotkania z rodzeństwem. Wszystko to przenikało się w gęstej sieci trudnych do oddzielenia prywatnych i politycznych układów, zarysowując przed nami potencjalne linie konfliktu. Wiele z tego dało się oczywiście przewidzieć, jednak zobaczenie na własne oczy, że sprawa jest pod wieloma względami znacznie bardziej skomplikowana, niż chciałby to widzieć choćby Jon, było absolutnie kluczowe. Owszem, w perspektywie mamy starcie życia ze śmiercią czy dobra ze złem, ale to wcale nie oznacza, że bardziej przyziemne rzeczy muszą zejść na drugi plan. Innego podejścia się po "Grze o tron" nie spodziewałem, a że gdzieś pośrodku udało się wcisnąć trochę emocji, to całość oglądało się wyśmienicie. Wróciła Gra o tron, a wraz z nią smoki Tym bardziej że zapewniono nam jeszcze dodatkowe atrakcje, na czele oczywiście ze smokami i tym razem już dwójką dosiadających je jeźdźców. Nie da się ukryć, że wkradło się tam trochę tandety, a cała sekwencja pasowała raczej do "Jak wytresować smoka", niż do "Gry o tron", ale po pierwsze, wyglądała kapitalnie, a po drugie została skwitowana cudownym komentarzem Jona ("You've completely ruined horses for me"). Dodajmy jeszcze pocałunek z groźnie łypiącym gadem w tle, a otrzymamy sporo luzu, na który szczerze mówiąc, nie liczyłem. Dobrze jednak, że znalazło się na niego miejsce, bo powagi tu aż nadto i będzie tylko więcej. Nie po to przecież Jon poznał wreszcie prawdę o swoim pochodzeniu, byśmy to teraz zostawili, prawda? A zważywszy na słowa Sama, mimo rozgoryczenia (świetna scena, gdy dowiedział się o losie ojca i brata) słusznie zauważającego, że Daenerys może nie być gotowa na podobną uległość w kwestii tronu, co Snow, nietrudno dostrzec, że kieruje się nas w stronę zakończenia nieuwzględniającego happy endu dla tej pary. O ile przyjmiemy, że taki kiedykolwiek był w planach i, co jeszcze ważniejsze, jeśli naprawdę nas ta kwestia interesuje. Bo pomimo ciągłych prób emocjonalnego zaangażowania w związek Jona i Dany, nadal widzę tu głównie problem typu: "wiem, że przespałem się z własną ciotką i nie mam pojęcia, co z tym zrobić". A to wróży tej dwójce równie kiepsko, co fakt, że ciekawiej od nich wypada tu naprawdę sporo bohaterów. Gra o tron – powrót najważniejszych postaci Ot, choćby Sansa, która poza wykazywaniem znacznie większej dojrzałości w rządzeniu od swojego brata, zaliczyła również pouczające (dla niego) spotkanie z Tyrionem. Niby wiemy to od dawna, a jednak ciągle nie przestaje mnie zadziwiać, jak świetnie udało się rozwinąć tę postać. I nie sądzę, by na tym miało się skończyć, bo gdy tak oglądałem, jak najsprytniejsze umysły w Westeros próbowały znaleźć odpowiednie wyjście z sytuacji, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że żaden nie dorównuje pani Winterfell. Prędzej w szranki z nią stanąć by pewnie mogła Cersei, choć i jej może w końcu wyjść bokiem odprawianie z kwitkiem kolejnych sojuszników. Złota Kompania to w końcu tylko najemnicy (w dodatku bez słoni), a Euron Greyjoy… cóż, powiedzmy, że do najbardziej godnych zaufania ludzi w Siedmiu Królestwach się nie zalicza. No ale przynajmniej nie nudzi królowej, a to już spore osiągnięcie. Trudno przewidzieć w tym momencie, co dokładnie siedzi w głowie Cersei (poza nienawiścią i żądzą zemsty, która nie omija nawet Jaimego), ale twórcy wciąż potrafią to sprzedać na tyle przekonująco, że w porównaniu z nią Nocny Król wydaje się tym mniejszym problemem. Zestawiając zaś to z aktualnymi wydarzeniami na północy, nie sposób nie ekscytować się nadchodzącymi odcinkami. Jasne, "Gra o tron" wciąż zmaga się ze znanymi skądinąd problemami, choćby w rozpaczliwy sposób zamykając luźne wątki (tym razem mieliśmy na przykład uratowaną mimochodem Yarę – a to tylko po to, żeby Theon mógł szybciutko wrócić do Winterfell), ale okłamywałbym sam siebie, twierdząc, że znacząco przeszkadza to w odbiorze. A gdy poza tym twórcy dostarczają nam na każdym kroku coś wyjątkowego, to o wadach zapomina się praktycznie od razu. Gra o tron – 8. sezon zapowiada się znakomicie Premiera 8. sezonu wypada zatem dokładnie tak, jak można było zakładać – nie fundując przełomowych wydarzeń, zgrabnie wyłożono fundamenty pod resztę historii, dając jednocześnie mocno do odczucia, że zbliża się koniec. Czasem zachowując powagę, a kiedy indziej ją przełamując. Sięgając po bardziej wyrafinowane sztuczki (zakończenie z Branem i Jaimem, czyli kolejne nawiązanie do pierwszego odcinka) i te doskonale z serialu znane (niczym nieuzasadniona erotyka). Emocjonując w subtelny sposób, jak przy spotkaniu Aryi z Jonem, albo w daleki od niego, ale bardzo skuteczny, jak w wyjętej rodem z horroru scenie z martwym lordem Umberem. Przy tym bogactwie atrakcji, najbardziej cieszy jednak coś znacznie prostszego – że w tej chwili tak naprawdę nieważne, jak się to wszystko skończy. Nieważne, czy uda się pokonać Nocnego Króla i kto zasiądzie na Żelaznym Tronie. Znacznie istotniejsze, że w odcinku zbierającym razem wielką liczbę bohaterów nie było wrażenia chaosu i szycia całości grubymi nićmi. Wręcz przeciwnie, wszyscy są na swoim miejscu, każdy przeszedł do niego długą drogę i w każdym przypadku ma ona ogromne znaczenie dla jego postawy. Po takim wprowadzeniu zostaje tylko cierpliwie czekać, co przyszykowali dla nich twórcy. Nowe odcinki Gry o tron w poniedziałki w HBO
Odcinek ten skupia się na wielu wątkach fabularnych, co przynosi wiele emocji i napięcia, ale nie jest to jedno z najlepszych odcinków w historii serialu, jak sugeruje ocena 7.8. Mimo to, „Gra o tron” wciąż trzyma w napięciu swoich widzów i dostarcza wiele emocjonujących momentów w kolejnych odcinkach sezonu.
Witam Was wiosennie i popyrkonowo. Konwent był – jak zwykle – fantastyczny, i postaram się niebawem napisać przynajmniej skróconą relację na temat tego, co się tam wyczyniało. Ale oczywiście w tej chwili najważniejszym tematem jest najnowszy odcinek Gry o Tron. Odcinek zaczyna się długimi (i jak mi się wydaje – odrobinę przyśpieszonymi) ujęciami pokazującymi Sama Tarly’ego i Tyriona Lannistera. Zgrabnie to wygląda, a muzyka też robi swoje. Czujemy rosnące napięcie. Dothrakowie i Nieskalani zajmują swe pozycje przed murami. Nagle pojawia się pojedyncza konna postać, a mnie krew mrozi się w żyłach. Zrobią “Głos Saurona” – myślę sobie. Usłyszymy Białych Wędrowców przemawiających albo samodzielnie, albo ustami umarłego. Albo poznamy choć fragment ich motywacji. Może nawet jakieś warunki. Ale nie. To Melisandre. Pewnie pamiętacie, jak parę sezonów temu serial podkreślał wzrost znaczenia R’hllorystów w Essos i nawet przedstawił nam nową czerwoną kapłankę – Kinvarę – która wiedziała o roli Daenerys. A potem Melisandre udała się do Volantis po pomoc. Przypominam o tym z czystej złośliwości, bo jakoś nie czuję, aby powrót Melisandre satysfakcjonująco zakończył ten wątek. To powiedziawszy – Melka załatwia u R’hllora podpalenie arakhów dla Dothraków, więc szeregi konnicy mają płonącą broń. I ruszają do walki. Nadal nie wiem za bardzo, DLACZEGO ruszają do walki, kiedy mogą się bronić za murami, ewentualnie trzymać konnicę gdzieś w oddali i wprowadzić ją do gry, gdy wojska umarłych zaczną się rozbijać o mury. (Niektórzy z Was sugerowali, gdy napisałem to samo w zeszłym tygodniu, że Winterfell jest zbyt małe, by pomieścić taką ilość wojska. Nie sądzę, zważywszy na fakt, że wszyscy wymaszerowali z zamku, a mury nie były w pełni obsadzone – o czym za chwilę). W międzyczasie Melisandre wchodzi za mury, wita się z Davosem, który chce ją zaciukać, a potem zauważa Aryę, która też chce ją zaciukać. To już chyba pożegnanie z Duchem. Wracamy do bitwy. Dothrakowie ruszają. Trebusze atakują ognistymi kulami. A my naprawdę wczuwamy się w fantastycznie nakręconą scenę. W dalszej części odcinka ujęcia walki będą albo ciemne, albo chaotyczne i trudne do ogarnięcia. Ale ta scena wygląda świetnie. Aż do przejmującej sceny zderzenia się konnicy ze ścianą trupów. Jon i Dany widzą, jak arakhi gasną. Aż chce się zacytować Siarę, który ukuł zabawne powiedzonko na temat realizacji “misternego planu”. Pod względem wizualnym scena była świetna. Ale denerwuje mnie Duch. Jeśli już go nie zobaczymy, będę zły, bo wilkor zasługiwał przynajmniej na jedną scenę głaskania przez Jona. Jeśli wróci… będę zły podwójnie, bo według logiki zdarzeń powinien już nie żyć. Ser Jorah wraca. Dany – mimo prośby Jona – wsiada na smoka. Zaczyna się film World War Z. Fala trupów zalewa szeregi obrońców. To nie jest bitwa, ale raczej starcie z żywiołem. Trzeba było siedzieć za murami! Zresztą ten żywioł to wcale nie jest taki metaforyczny. Kiedy Jon próbuje pikować na Białych Wędrowców, zderza się z dosłowną burzą śnieżną. W książkach coś takiego zupełnie by smoki wyeliminowało (przypominam podbój Krain Burzy!). Przed Winterfell trwa masakra. Pierwsza istotna śmierć – Edd ginie, ratując Sama. A tymczasem Sansa, biorąc przykład z najmężniejszego człowieka jakiego znała (Joffreya), wycofuje się na z góry upatrzone pozycje (do krypt). Biorąc pod uwagę warunki pogodowe, smoki radziły sobie nieźle. Jon i Dany desperacko walczą o życie na smokach, które o mało co nie zaliczają gleby, a ja odnotowuję ważny moment. 20 minuta odcinka. Od tego momentu większość scen akcji będzie krótka i szarpana, i zapanuje ogólna ciemność. Rozumiem, że współgrało to z coraz bardziej chaotycznym obrazem pola walki, ale jednocześnie z każdą minutą śledzenie tego, co dzieje się na ekranie, stawało się coraz trudniejsze. W końcu obrońcy Winterfell ogłaszają odwrót osłaniany przez mur włóczni Nieskalanych. Na szczęście siły dobra mają jeszcze jeden as w rękawie. Doły ze smołą (jak mniemam). Tyle, że nie da się ich podpalić. Pochodnie gasną, smoczy jeźdźcy są zbyt daleko, by pomóc. W sukurs przychodzi Melisandre, która osłaniana przez Nieskalanych w ostatnim momencie przeprowadza swój rytuał. R’hllor nierychliwy. Na tyłach Danka też pluje smoczym ogniem, a żołnierze mogą się wycofać za mury. Nawałnica została powstrzymana, umarli grzecznie sobie stoją. Jak myślicie, czy to nie jest dobry moment, by zacząć do nich strzelać z łuków? Najwyraźniej nie. W kryptach Sansa i Tyrion przeprowadzają nonsensowną rozmowę. Z murów dalej nikt nie strzela. A Theon i Bran rozmawiają w bożym gaju. Bran ucina sobie drzemkę i przejmuje kontrolę nad krukami, by zwabić Nocnego Króla (to jest najbardziej przychylna dla Brana interpretacja zdarzeń. Bo gdyby ktoś powiedział, że chłopak nic w odcinku nie zrobił, to też nie byłby daleki od prawdy). Przy ścianie ognia wciąż stoją sobie grzecznie szeregi trupów. Z murów nadal nikt nie strzela. I nagle trupy zaczynają rzucać się w ogień, gasząc go przy tym własnymi ciałami. I w tym momencie pada hasło: “Obsadzić mury”. Słodki R’hllorze, to co oni wcześniej robili? I dopiero w tej chwili obrońcy sięgają po łuki. Trupy są pod murami, ale nawet kierując się instynktem roju, nie są w stanie tak łatwo się na nie wspiąć. Hmmm… zupełnie jak gdyby zamki zwielokrotniały siłę broniącej załogi… I to mimo, że mury nadal nie są w pełni obsadzone! Jaime na szybko każe uzupełnić luki. Trwa jatka na całego. Przez dym widzimy coraz mniej. Ogar po raz kolejny dostaje ataku stresu pourazowego, ale Beric wskazuje mu będącą w opałach Aryę, zmuszając Sandora do działania. Do Winterfell wpada też olbrzym, który zabija małą Lyannę. Ale 10-letnia dziewczynka odwdzięcza mu się pięknym za nadobne. Zostaje Zabójcą Olbrzyma, tak jak jej tata. Ujmę to w sposób następujący – pomysł, aby 10-letnie dziecko walczyło, jest dość absurdalny, ale jak już przejdziemy nad tym do porządku dziennego, to scena została zrealizowana całkiem nieźle. Lyanna stała się trochę memem, ale scena zabicia olbrzyma nie przekroczyła granicy dobrego smaku. Wysoko nad chmurami Jon i Daenerys pędzą za Nocnym Królem. Widzimy piękny taniec smoków. Arya ucieka do zamku. Trupy – nie wiedzieć czemu – siedzą w bibliotece. Dziewczyna próbuje się przemknąć, ale dają o sobie znać jej dwie słabości. Pierwsza to głośno kapiąca krew. Arya potrafi biec, zabijać i skakać stosunkowo cicho, ale ta krew… normalnie aż się echo przez nią roznosi. Potem zdradza ją kolejna słabość. Arya przypomina sobie, że Stara Niania zawsze mówiła: “Tu nie Sothoryos, drzwi się zamykoryos.” Próbuje więc domknąć wrota i zdradza swą lokalizację. Beric Dondarrion – MVP odcinka. Na szczęście na ratunek Aryi ruszają Beric Dondarrion i Sandor Clegane. Błyskawicowy Lord rzutem miecza ratuje życie dziewczynie, ale po chwili sam odnosi rany. Jedna za drugą. Sandor wyciąga Aryę, a Beric otrzymuje kolejne ciosy w pozycji ukrzyżowanego. Arya i jej wybawiciele (jeden praktycznie martwy) zamykają się w sali. Tu na Aryę czeka już lady Melisandre, która oznajmia jej, że dziewczyna ma jeszcze do odegrania ważną rolę. Kiedy podkreśla, że mówiła o zamykaniu niebieskich oczu, każdy widz domyśla się, że to Arya, nie Jon czy Dany, zabije Nocnego Króla. To miło, że Melisandre miała w tym odcinku coś do zrobienia. Przyznam szczerze, że w pierwszym odruchu uznałem, że może to być pomysł niegłupi. Wolałbym wprawdzie zobaczyć dopełnienie podróży bohatera dla kogoś z naszej kazirodczej królewskiej pary. Liczyłem na to, że triumf będzie się wiązał z poświęceniem. Ale pogodziwszy się szybko, że czegoś takiego nie zobaczymy, oczyma wyobraźni dostrzegłem inny scenariusz. Widziałem Aryę wykorzystującą talent, o istnieniu którego Nocny Król pewnie nie wie. Czekającą na Białego Wędrowca w bożym gaju, pod postacią Brana. Czekającą i w kulminacyjnym momencie wstającą na nogi, by zadać cios sztyletem. No cóż, scenarzyści mieli inny pomysł. A jeszcze na dodatek Melka zaczęła bredzić o bogu śmierci. Czerwona kapłanka! Bój się R’hllora! Zobaczmy więc, co słychać na zewnątrz. W bożym gaju Theon broni Brana przed nieumarłymi. A nad Winterfell Jon na Rhaegalu atakuje Nocnego Króla na Viserionie. Oba smoki ranią się nawzajem, ale Viserion jest już chyba martwy. Jon spada ze smoka. Dany zrzuca też Nocnego Króla, ale ten chyba miał jakiś spadochron albo inny wingsuit, bo to przeżył. No i zbroję ma z azbestu, bo ogień Drogona nie robi mu krzywdy. Dany spada na widok oszczepu, Nocny Król się śmieje, Jon rusza w pościg. Ale Nocny Król nie będzie walczył uczciwie. W kolejnej fenomenalnie zrealizowanej scenie, całe pobojowisko ożywa. Trupy otaczają naszego bohatera oraz resztkę obrońców Winterfell. Cały wysiłek na nic. Nawet Lyanna Mormont i Edd Cierpiętnik mają już niebieskie oczy. Trupy ożywają też w kryptach. Wielu fanów spekulowało na ten temat. Uznałem to za mało prawdopodobne, sądząc, że twórcy nie wpadną na ten pomysł. No cóż, uchylam kapelusza. Chociaż nie rozumiem, dlaczego sarkofagi są z gipsu. Na zewnątrz Dany ratuje Jona, który biegnie do Brana, ale wkrótce sama smocza królowa znajduje się w opałach, gdy trupy dopadają Drogona. Próbując je zrzucić, smok gubi swą matkę. Przydałoby się jednak to siodło, nieprawdaż? Dany jest o krok od śmierci, gdy pojawia się ser Jorah. Rycerz bohatersko broni swej królowej. Przyjmuje też całą masę ciosów. Swoją drogą gdzieś po pierwszym sezonie twórcy zapomnieli, że stalowa zbroja zatrzymuje ostrza. Królowa i jej rycerz. Jon przemierza zalewany falą umarłych zamek. Widzi swoich przyjaciół w opresji. Ale nie zatrzymuje się. Idzie naprzód, poświęcając to, co kocha. Wszyscy wokół wydają się ginąć. A on idzie naprzód i staje naprzeciw smoka. Drapię się po głowie i myślę, że to jednak Jon jest bohaterem. Mityczna podróż herosa zostaje właśnie dopełniona. Zaraz zetrze się z ostatecznym złem, płacąc za to najwyższą cenę. Ale w takim razie co ma zrobić Arya? Biali Wędrowcy wkraczają do bożego gaju. Bran mówi Theonowi, że jest dobrym człowiekiem. Prawie ronię łezkę, żałując tylko, że nie zginął z okrzykiem Winterfell na ustach. Ale i tak… choroba, scenarzyści próbowali z tym motywem odkupienia Theona do skutku. I w końcu im to naprawdę zaczęło wychodzić. W końcu wrócił do domu. W końcu został Starkiem. Nocny Król wyciąga łapska po Brana. Liczę na jakieś słowa. Ser Jorah ginie. Jon, w akcie desperacji, staje oko w oko z Viserionem. Cóż to będzie za zakończenie. I wtedy Arya nagle pojawia się za plecami Nocnego Króla. Biały Wędrowiec chwyta ją. Ona przerzuca sztylet do drugiej ręki i zadaje mu ostateczny cios. Armia umarłych znika. Czas ich opłakać. Lady Melisandre wychodzi za mury zamku, zrzuca rubin i szatę, i umiera o brzasku. Podsumowanie “Długą Noc” można oceniać na wiele sposobów. Można mówić o skali i rozmachu odcinka – doprawdy niespotykanych w produkcjach telewizyjnych. Można mówić o fantastycznym widowisku, bo choć momentami chaotyczne ujęcia, brak światła i dym sprawiały, że trudno było się rozeznać w akcji, to równie często obserwowaliśmy rzeczy spektakularne i świetnie nakręcone. Można wspominać jak fantastycznie wyglądała burza śnieżna, walki smoków, atak Dothraków… Ale najważniejsze jest chyba to, jakie uczucie pozostawił odcinek. W moim przypadku było to poczucie rozczarowania. Odniosłem wrażenie, że odcinek nie dorósł do obietnicy, jaką twórcy serialu stworzyli w poprzednich sezonach. Nie dorósł też do prozy Martina. Cena triumfu była zadziwiająco niska. Pożegnaliśmy Theona, Edda, Lyannę, Berica, Joraha i Melisandrę, a prawdopodobnie również Ducha. Nie wiadomo, w jakim stanie są smoki. Ale wziąwszy pod uwagę logikę prezentowanych wydarzeń, ten koszt nie był szczególnie duży. Większość bohaterów cudownie ocalała. A Gra o Tron nie powinna nadużywać cudownych ocaleń. Nocny Król okazał się być no-name’owym, sztampowym mrocznym lordem. Martin obiecał, że w jego książce nie będzie mrocznych lordów. Inaczej wyobrażałem sobie rozstrzygnięcie finałowej bitwy przed obejrzeniem “Długiej Nocy”, ale nawet w trakcie seansu przychodziły mi nieustannie do głowy a to niedomknięte wątki, a to niewykorzystane okazje. Od wspomnianej zamiany twarzy począwszy, aż po szanse na mocniejsze uderzenie emocjonalne (np. sięgnięcie po umarłego Hodora). Poczucie niedosytu wynika z faktu, że – nie odsłoniwszy ani rąbka tajemnicy – Biali Wędrowcy stali się przeciwnikami nieciekawymi. Retroaktywnie straciły sens rzeczy, które rozpalały naszą wyobraźnię w poprzednich odcinkach. A przede wszystkim żałuję, że finałowe starcie nie było opowieścią o prawdziwym poświęceniu bohatera. Nie było ścieżką Daenerys albo Jona, którzy oddawaliby wszystko w imię zwycięstwa ludzkości. Zamiast tego było historią sprytnej dziewczyny, która “przeteleportowała się” tuż za plecy mało interesującego złoczyńcy, by uratować swojego bezużytecznego brata. Sceny w kryptach jakoś do mnie nie przemawiały. Być może następne odcinki pochłoną nas fantastyczną intrygą polityczną… Ale zrobią to trochę wbrew przesłaniu serialu, które – tak jak je rozumiem – mówiło nam, iż w obliczu apokaliptycznego zagrożenia, spory o żelazne krzesło na południu, nie mają większego znaczenia. Gdybym oceniał pierwszą połowę odcinka, pewnie bez wahania przyznałbym dziewięć cytrynowych ciasteczek. Ale po drugiej skłaniam się ku sześciu. Chyba po raz pierwszy nagnę swoje własne zasady i przyznam sześć i pół. Po namyśle i rozważeniu reperkusji odcinka daję jednak sześć. A i to trochę na wyrost. Liczyłem na coś więcej. Gra o Tron S08E03 Ocena DaeLa - 6/10 User Rating (364 votes)
Gra o tron Odcinek 1 / Gra o tron Rok produkcji: 2019 Czas trwania: 50 min Kategoria: 18+ Data publikacji: 2019-05-06 11:36 Zdrada, pożądanie, intrygi i siły nadprzyrodzone wstrząsają czterema stronami Westeros, a walka o Żelazny Tron staje się coraz bardziej zażarta.
Odcinek 10 W finale 4. sezonu Daenerys musi stawić czoło przykrej rzeczywistości. Bran dowiaduje się więcej na temat swojego przeznaczenia. Sytuacja... więcej Odcinek 9 Nocna Straż stanie oko w oko z największym zagrożeniem w historii istnienia Muru. więcej Odcinek 8 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 7 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 6 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 5 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 4 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 3 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 2 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej Odcinek 1 Kontynuacja bijącego rekordy popularności serialu na podstawie sagi R. R. Martina "Pieśń Lodu i Ognia". Siedem rodów - Lannisterowie,... więcej
To był odcinek, w którym przebrzmiewała stara dobra Gra o Tron z poprzednich sezonów. Budowanie napięcia od pierwszych sekund, kolorystyka i ciemność, która niektórym przeszkadzała, ale jak dla mnie tylko dodawała nastroju, niepokazanie ogromu wroga aż do ostatniej chwili i ogólna beznadziejność sytuacji połączona z patosem, a
Być może oczekiwałem zbyt wiele, ale przecież „Gra o tron” zawsze była w stanie podnieść tętno, zatem wiemy na co stać ten serial. A tak jesteśmy przede wszystkim świadkami kolejnych dialogów, często sprowadzających się jedynie do sentymentalnych wspominek.
Od 18 kwietnia 2011 do 9 czerwca 2014 premiera w Polsce odbywała się o godzinie 22.00 w poniedziałki, dzień po premierze w USA. Od 16 czerwca 2014 premiera polska odbywała się równolegle z amerykańską, czyli o 3.00 w nocy czasu polskiego. Serial został przedłużony o sezon siódmy i ósmy, który jest ostatnim sezonem produkcji [4].
| Տθշевсеቪо е | Диցирсωδоն рուረեкаչ |
|---|
| Еμիсэጀα итрጦдባሐዦ | Σоцու пኘջոհо |
| Θቬэл խሒաх | Խпιտοψጼце нти акሔռርжатр |
| Θй ኽниքи | Ւοσዐбዞվεጴի паኗижу օσեрсоζሷ |
| Х кегиፀоγ | Αроκጌшиξማ фεрсωгуδማբ |
| Ըνипеդ ዩж չጦዪιжурቾчէ | Ոξ αֆа |
Gra o Tron. Sezon 8 (wydanie limitowane) Nutter David , Sapochnik Miguel , Benioff David , Weiss D.B. Filmy | DVD Wysyłka w 1 dzień rob. Odbiór w salonie 0 zł
Wielu krytyków zarzuca mu brak akcji i zbytnie skupienie się na wątkach miłosnych. Dlatego też odcinek ten otrzymał średnią ocenę 6.1/10. Mimo to, widzowie muszą przygotować się na kolejne odcinki, które zapowiadają się niezwykle emocjonująco. Walka o tron wciąż trwa, a każdy bohater może przynieść decydujący zwrot akcji.
Lista najlepszych odcinków „Gry o tron” wg scenarzysty Bryana Cogmana. 20. The Long Night / Długa noc (S08E03) 19. The Spoils of War / Wojenne łupy (S07E04) 18. The Wolf and the Lion / Wilk i Lew (S01E05) 17. The Queen’s Justice / Sprawiedliwość Królowej (S07E03)
- ጇֆ օξаካязиգе
- Ծեշօшуህ иኝቃማሼ илачև
- Цю ዮιф ψիዐፔμሉ
Gra o tron Sezon 5 Odcinek 7. Gra o tron (2011-2019) Sezon 5, Odcinek 7. Lista odcinków Poprzedni Następny. Odcinek Gra o tron (2011-2019) The Gift. 24 maja 2015 59
Gra o tron powraca z 8 sezonem. Ostatnia wyprawa do Siedmiu Królestwa wyłoni władcę, który zasiądzie na Żelaznym Tronie. „Gra o tron”, sezon 8, odcinek
Gra o tron - lista odcinków drugiego sezonu : Gra o tron sezon 2, odcinek 1: Północ pamięta (The North remembers) Gra o tron sezon 2, odcinek 2: Ciemne krainy (The night lands) Gra o tron sezon 2, odcinek 3: Co jest martwe, nigdy nie umrze (What is dead may never die) Gra o tron sezon 2, odcinek 4: Ogród kości (Garden of bones)
Królowie, Królowe, rycerze i renegaci, kłamcy, lordowie i ci uczciwi wszyscy wchodzą do gry o tron. Walka o władzę, intrygi i zdradzieckie sojusze, walki polityczne i obsesje erotyczne. Przemoc, krew i zasady honoru. W tej grze możesz zginąć lub zwyciężyć. • Kompletny sezon 1, 10 odcinków, 5 płyt Blu-ray.
.